I nadszed? czas na mnie...
Wczoraj odesz?a Pipi, a dzisiaj Piorun.
Pipi mia?a 1 rok i miesi?c.
Tak jak pisa?am w moim w?tku mia?a co? z oczkiem. Na pocz?tku pani wet podejrzewa?a ropie?, który leczyli?my antybiotykiem. Pomóg? on na tyle, ?e co? co wypycha?o oczko zebra?o si? w jednym miejscu. Jednak stan si? utrzymywa? i zdecydowalam si? na operacj?, ?eby to usun??. Sama operacja mia?a nie by? skompikowana, jedynym zagro?eniem mialo by? to, ?e si? nie obudzi. Jednak wet po rozci?ciu jej okolic oka zobaczy?a, ?e ropa zajmuje ogromn? cz??? jej g?ówki, ?e niezb?dne by?oby usuni?cie oka a i to nie da?oby gwarancji, ?e nie b?dzie nawrotów. Jej oko wygl?da?o ju? strasznie, podejrzewam ?e coraz bardziej j? to bola?o. Musia?am podj?? decyzj? czy ratowa? j? za wszelk? cen? i m?czy? czy pozwoli? odej?? w spokoju i ukróci? jej cierpienie. Decyzja by?a dla mnie trudna, ale my?l?, ?e najlepsza jak? mog?am dla niej podj??. Zasn??a mi na r?ce.
Pipi by?a boja?liw? myszk? i bardzo wycofan?, lubi?a sp?dza? czas z dala od stada. Taka ma?a spokojna kruszynka. Bardzo zbli?y?y?my si? do siebie jak podawa?am jej dwa razy dziennie lekarstwa. Sama wchodzi?a wtedy na r?k? i dzielnie zlizywa?a lekarstwo ze strzykawki.
Piorun mia?a 1 rok i 4 miesi?ce
Tutaj ogromny szok, nadal to do mnie nie dociera. Jeszcze nie uspokoilam si? po stracie Pipi, a zauwa?y?am, ?e na jej nó?ce ro?nie guz. Dos?ownie w kilka godzin urós? do ogromnych rozmiarów. Od razu pojechali?my do weta. Na pocz?tku my?la?a, ?e to ropie?, wi?c trzyma?am Piounka, a pani naku?a guza, ?eby spu?ci? rop?. Nagle Piorun zacz??a drga?, zacz??a umiera?... Wet robi?a jej sztuczne oddychanie, da?a zastzyk (nie wiem co, jak?? adrenalin? czy co? na to by "za?apa?a"), ale niestety, kolejna myszka umar?a na mojej r?ce.
Wet przeprowadzi?a sekcj? zw?ok, okaza?o si?, ?e mia?a martwic? tkanek. Umar?aby w cieprpieniach w ci?gu kilku dni.
Piorun by?a nasz? ulubienic?, nabardziej towarzyska, pierwsza do brojenia i uciekania z klatki. Sama wchodzi?a na r?k?, uk?ada?a zawsze gniazdo z chusteczek, my?a inne myszki. Ogromna strata i taka niespodziewana.
Dwie myszki w ci?gu dwóch dni odesz?y za t?czowy mostek. Jak jaki? koszmar.
Piorun od samego pocz?tku opiekowa?a si? Pipi i my?l?, ?e teraz nie chcia?a jej zostawi? samej i chroni j? za t?czowym mostkiem.
rzekopiuj? tutaj to co napisa?am w moim w?tku myszowym, bo historia jest niesamowita:
Dzisiaj dzwoni do mnie pani wet z pro?b? o przyjechanie do niej. Jak przyjecha?am to da?a mi klatk?, pomy?la?am, ?e mo?e chce mi da? myszk? jak?? do adopcji. Wyci?gam myszk?, a tam... Pipi! Wiem, to brzmi niedorzecznie. Ale Pipi, któr? martw? trzyma?am na r?ku ?yje.
Okaza?o si?, ?e si? przebudzi?a (pomimo du?ej dawki na u?pienie), wet uzna?a to za znak i j? zoperowa?a. Mia?a ogromny ropie?, trzeba by?o usun?? oczko. Pipi straci?a du?o krwi podczas operacji, powinna tego nie prze?y?. A ona ?yj?! Cud po prostu.
Mam tak? teori?, ?e Piorun odda?a za ni? ?ycie. Wiem, to g?upie, ale taki niesamowity zbieg okoliczno?ci... Szok, po prostu szok!
Imi?: Katarzyna
Hodowla: Moonlight Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 13 Cze 2014 Posty: 73 Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 2016-01-25, 20:16
Pipi dzielna. Dosta?a szans? male?ka Historia bardzo niesamowita, wr?cz nieprawdopodobna.
Po telefonie bardzo si? wzruszylam, teraz pozostaje ?yczy? jej du?o zdrowia
Kamil50kk, nie wiem w jakie miejsce dok?adnie, bo nie patrzy?am w momencie wbijania ig?y. Wydaje mi si?, ?e dwa razy co? dosta?a, w okolice ty?ka, grzbietu. Trudno mi powiedzie?, bo pierwszy raz usypia?am zwierz? i by?o to dla mnie nieco traumatyczne prze?ycie.
Pipi czuje si? super, o wiele lepiej ni? przed "?mierci?" (:D), ?miejemy si? z ch?opakiem, ?e teraz mamy Pipi z charakterem Pioruna, bo lata jak nienormalna. A taka w?a?nie by?a Piorun.
Zastrzyk usypiaj?cy gryzoniom robi si? w serce,najpierw daj? si? zastrzyk znieczulaj?cy a pó?niej usypiaj?cy,weterynarz po tych czynno?ciach powinien sprawdzi? czy nadal bij? serce.Wydaj? mi si? ?e wet chcia? jednak podj?? si? operacji,nie mówi?c Tobie ?eby nie robi? ci nadziei... Super ?e u niej wszystko dobrze
Kamil50kk specjalist? nie jestem, ale wydaj? mi si?, ?e s? ró?ne metody dokonywania eutanazji.
je?eli faktycznie by tak by?o to wet moim zdaniem by?by nie w porz?dku... jeste?my doro?li, podejmujemy decyzje, je?eli chcia? spróbowa?, to dlaczego nara?a?by w?a?ciciela na do?? traumatyczne prze?ycie jakim niew?tpliwie jest u?pienie, zamiast powiedzie?: mo?emy spróbowa?, ale szanse s? niewielkie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach