AJAFO IT
Myszy.info - forum o myszkach Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

AJAFO IT
 Ogłoszenie 
AJAFO IT

Poprzedni temat «» Następny temat
Gdy odchodzi Twoj przyjaciel...
Autor Wiadomość
Fauka 
MegaMysz
Pozytywnie zamysiona



Hodowla: Nezumi
Pomogła: 6 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 1259
Skąd: ?ód?
Wysłany: 2006-07-27, 14:54   Gdy odchodzi Twój przyjaciel...

" Ta cz??? nieba nazywana jest T?czowym Mostem.

Kiedy odchodzi zwierz?, które by?o szczególnie bliskie komu?, kto pozosta? po tej stronie, udaje si? na T?czowy Most. S? tam ??ki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mog? bawi? si? i biega? razem. Maj? tam dostatek jedzenia, wody i s?o?ca; jest im ciep?o i przytulnie.
Wszystkie zwierz?ta, które by?y chore i stare powracaj? w czasy m?odo?ci i zdrowia; te które by?y ranne lub okaleczone s? znów ca?e i silne, takie, jakimi je pami?tamy marz?c o czasach i dniach, które przemin??y. Zwierz?ta s? szcz??liwe i zadowolone, z jednym ma?ym wyj?tkiem: ka?de z nich t?skni do tej jedynej, wyj?tkowej osoby, która pozosta?a po tamtej stronie.

Biegaj? i bawi? si? razem, lecz przychodzi taki dzie?, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje si? i spogl?da w dal. Jego l?ni?ce oczy s? skupione, jego spragnione cia?o dr?y. Nagle opuszcza grup?, p?dz?c ponad zielon? traw?, a jego nogi poruszaj? si? wci?? pr?dzej i pr?dzej.

To ty zosta?e? dostrze?ony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie si? spotykacie, obejmujecie si? w radosnym po??czeniu, by nigdy ju? si? nie roz??czy?. Deszcz szcz??liwych poca?unków pada na twoj? twarz, twoje r?ce znów pieszcz? ukochany ?eb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak d?ugo opu?ci? twe ?ycie, ale nigdy nie opu?ci? twego serca.

A potem przekraczacie T?czowy Most - ju? razem..."

Autor nieznany













Zawsze kiedy? przychodzi ten dzie?,

w którym Twój przyjaciel spogl?da Ci w oczy po raz ostatni

i nawet Twoja mi?o??,

chocia?by by?a najsilniejsza nie jest w stanie tego zmieni?...





?mier? pupila ...



Ka?dy w?a?ciciel psa wcze?niej czy pó?niej zetknie si? z problemem ?mierci ulubie?ca oraz jej konsekwencjami. Niestety, ?ycie psa jest du?o krótsze od ludzkiego – przeci?tnie oko?o 15 lat; rzadko udaje im si? do?y? wieku 18 – 20 lat. Psy rasowe ?yj? z regu?y krócej ni? kundle – wszystkie za? o wiele za krótko w stosunku do naszych potrzeb, natomiast wystarczaj?co d?ugo, ?eby wytworzy? trwa?? wi??, wystarczaj?co mocn?, aby ich odej?cie uczyni? prawdziw? tortur?. Szczególnie bolesny jest fakt, ?e zazwyczaj trzymamy psa od szczeni?cia; jeste?my ?wiadkami jak ro?nie i dojrzewa, jak z nasz? pomoc? odkrywa ?wiat i swoje w nim miejsce. Prze?ywamy niemal te same problemy co z dzie?mi, bo a to z?bkowanie, a to za s?aby apetyt / za dobry apetyt, tu oparzy? nos, tu kuleje, bo kto? mu nast?pi? na ?ap?, tu pogryz? skarpety pana lub - gdy jaka? gapa zapomnia?a zamkn?? szafk? w przedpokoju - ostrzy? sobie z?by na butach, z niewiadomych powodów wybieraj?c same lewe, za to z dziesi?ciu ró?nych par.

I tak, jak przywi?zujemy si? do w?asnych dzieci, tak samo przywi?zujemy si? do szczeni?cia, które stosunkowo szybko wyrasta na doros?ego psa, b?d?cego pe?noprawnym cz?onkiem rodziny, a jego potrzeby traktowane s? tak samo, jak ka?dego innego domownika. Dostosowujemy harmonogram dnia ,,bo z psem trzeba wyj??’’, wcze?niej wracamy z imprez, ?eby nie by? sam w domu, planuj?c urlop – przede wszystkim sprawdzamy, czy w danym miejscu akceptuj? psy.

Wszystko uk?ada si? dobrze, a? pewnego dnia zauwa?amy, ?e nasz czworono?ny towarzysz nie jest taki, jak by? do tej pory – ?e co? si? zmienia. Staje si? mniej energiczny, bardziej leniwy, du?o ?pi i tak jakby mia? k?opoty z linieniem, bo coraz wi?cej sier?ci zostaje na meblach i dywanach. I dopiero widok siwizny na psim pysku uzmys?awia nam, ?e nasz pupil nie jest ju? nastolatkiem, a raczej jest – ale w sensie dos?ownym, czyli w przeliczeniu na psi wiek to ju? staruszek. Jego lenistwo i wygodnictwo to efekt typowych chorób wieku starczego: reumatyzmu, niewydolno?ci serca, zaburze? trawiennych. Nagle zaczynamy zdawa? sobie spraw? z przera?aj?cego faktu, ?e nasz pies nie b?dzie z nami ,,na zawsze’’.

Nasz pierwszy odruch to bunt: nie, to niemo?liwe, pewnie mu co? zaszkodzi?o, on nie jest jeszcze taki stary. Prowadzimy psa do weterynarza i podejrzenie staje si? faktem. Lekarz wylicza d?ug? list? psich dolegliwo?ci, dodaj?c podejrzane zgrubienie wokó? w?troby, sugeruj?ce zmiany nowotworowe. Na koniec s?yszymy: ,, Có?, s?dz?, ?e najlepszym rozwi?zaniem by?oby u?pienie go”. Na rozpaczliwy protest, ?e mo?e jest jaki? sposób, mo?e zastrzyki, mo?e operacja... s?yszymy krótkie: ,,to nie ma sensu”.

Konieczna jest tutaj ma?a dygresja: to, w jaki sposób lekarz zakomunikuje nam nieraz dramatyczn? informacj? o stanie zdrowia psa i sugesti? o ewentualnym u?pieniu, zale?y wy??cznie od jego wra?liwo?ci i nie ma nic wspólnego kompetencjami. Wi?kszo?? weterynarzy zak?ada, ?e ich zadaniem jest dba?o?? o zwierz?ta, a w?a?ciciele sami maj? sobie radzi?. A beznami?tna propozycja u?pienia nie wynika z jego oboj?tno?ci ale z wiedzy i do?wiadczenia, które mówi? mu, ?e w danym przypadku by?oby to tylko odwlekanie nieuniknionego i niepotrzebne przed?u?anie cierpie? zarówno psa jak i jego opiekuna. Ponadto weterynarze zdaj? sobie spraw?, ?e wiele osób nie zdob?dzie si? na odwag?, ?eby przyprowadzi? psa specjalnie do u?pienia i – kieruj?c si? wyrzutami sumienia, lito?ci?, fa?szyw? nadziej? ,,bo przecie? on tak bardzo nie piszczy, wi?c chyba go nie boli’’ – przed?u?aj? agoni? zwierz?cia.

Ka?dy chcia?by, aby ci, których kocha, ?yli wiecznie, a je?eli musz? umrze? – to niech to b?dzie lekka, bezbolesna ?mier?: ot, po?o?y? si?, zasn?? i ju? nie obudzi?. Rzeczywisto?? jest jednak znacznie bardziej okrutna, zw?aszcza je?li chodzi o zwierz?ta domowe. ?yj? one znacznie d?u?ej, ni? w warunkach naturalnych, a to oznacza, ?e wyd?u?y? im si? okres staro?ci. Natura nie przystosowa?a zwierz?t do znoszenia cierpie? wieku starczego, daj?c im w zamian drapie?niki i surowy klimat. W warunkach domowych, gdy po?ywienie i schronienie nie stanowi? problemu – na pierwszy plan wysuwa si? ucieczka od chorób, które nieod??cznie towarzysz? staro?ci. W czasach wspó?czesnych rzadko zdarza si?, ?eby kto? umar? po prostu ze staro?ci, zwykle towarzyszy temu szereg tzw. chorób cywilizacyjnych; dotyczy to równie? psów, zw?aszcza ,,miejskich’’. Wraz ze starczym spadkiem odporno?ci s?abnie serce, odzywaj? si? skatowane spalinami p?uca, nerki przefiltrowa?y ju? tyle chloru, fluoru, kamienia i innych zanieczyszcze?, ?e usypa?by z nich piramid?, a w?troba dawno zgromadzi?a ca?y uk?ad okresowy pierwiastków, z metalami ci??kimi na czele. Je?li do?o?y? do tego cz?ste schorzenia nowotworowe i alergiczne – uzyskujemy obraz daleki od z?otej jesieni psiego ?ywota.

Decyzja o u?pieniu jest bardzo trudna. Oczywi?cie, nie ma takiej potrzeby, je?li pies nie cierpi (pami?tajmy jednak, ?e cierpie? a okazywa? cierpienie – to dwie ró?ne rzeczy). Podstawow? wskazówk? jest jego samopoczucie. Je?li pies nadal próbuje aktywnie uczestniczy? w ,,?yciu rodzinnym’’ wystarczy mu staranna opieka i drobne udogodnienia, typu dodatkowy stopie? przy ulubionym fotelu. Je?li natomiast zaczyna odizolowywa? si? od otoczenia, zaszywa si? na swym legowisku, przestaje reagowa? na obcych czy zaproszenie na spacer – jest to ju? sygna?, ?e musimy ponownie odwiedzi? weterynarza a dla naszego towarzysza b?dzie to prawdopodobnie ostatnia wizyta. Zaczynamy rozpaczliwie szuka? wymówek, ?eby jej unikn??. Dr?cz? wyrzuty sumienia i poczucie winy, bo to niemal jak zdrada i morderstwo za jednym zamachem. Dochodzi do tego strach, ?e pies przeczuje w?asn? ?mier? i co sobie o nas pomy?li w ostatnich chwilach ?ycia. Przypominaj? si? zas?yszane opowie?ci, jak to psy wy?y i próbowa?y ucieka? od weterynarza i jak strasznie cierpia?y przy u?miercaniu. Dla niektórych usypianie psów jest równoznaczne z eutanazj? ludzi i widz? tu dylemat natury moralnej. Ale najgorsza jest my?l: ,,Przecie? b?d? musia? przy tym by?! Ja tego nie znios?! Nie mog? patrze?, jak on umiera!”

O ile nie ma mo?liwo?ci, ?eby pomóc w?a?cicielowi psa, w?a?ciciel mo?e pomóc swemu psu. Pierwsza rzecz, to pozbycie si? poczucia winy. Nie usypiamy psa dla naszego widzimisi?; robimy to wtedy, gdy pies cierpi i nie ma innej mo?liwo?ci, ?eby oszcz?dzi? mu dalszego bólu. Odpowiedzialno?? za zwierz? nak?ada na opiekuna konieczno?? podejmowania nieraz trudnych decyzji ale jest to regulowane przepisami prawnymi, a te stanowi? jasno, ?e gdy stan zwierz?cia nie rokuje nadziei na popraw?, w?a?ciciel ma obowi?zek podj?? wszelkie dzia?ania zmierzaj?ce do skrócenia jego cierpie?.

Pies nie przeczuwa w?asnej ?mierci, on tylko rozpoznaje nasz l?k i frustracj? i na te uczucia reaguje. Je?eli wiemy, ?e nasza decyzja jest s?uszna, pies równie? nie oka?e strachu. Sam zabieg - przeprowadzony z odpowiedni? ilo?ci? ?rodka usypiaj?cego - nie jest bolesny i pies zasypia spokojnie z ?bem na kolanach w?a?ciciela, który dopiero po d?u?szej chwili orientuje si?, ?e jego czworono?ny przyjaciel biega ju? po Ostatniej ??ce.

?mier? ko?czy cierpienia psa ale dla jego w?a?ciciela rozpoczyna si? d?ugi i bolesny proces akceptacji straty i powrotu do normalnego ?ycia. Nie ma ró?nicy, czy po?egnali?my bliskiego cz?owieka czy zwierz? – ?al jest ten sam i tylko jego nasilenie zale?y od si?y wytworzonych mi?dzy nami wi?zi. Wiele osób wstydzi si? przyzna?, ?e wi?kszym wstrz?sem by?a dla nich ?mier? domowego ulubie?ca ni? kochanego, ale rzadko widywanego krewnego. Tymczasem jest to reakcja jak najbardziej naturalna – je?li nie mamy kogo? na co dzie?, jego odej?cie nie burzy porz?dku naszego ?wiata.

?al po stracie bliskiego przyjaciela (oboj?tnie, dwu- czy czworono?nego) przybiera ró?ne formy, ale zawsze mo?na wyró?ni? kilka nast?puj?cych po sobie etapów.

- szok – gwa?towna reakcja, nast?puj?ca natychmiast po stracie; nie wierzymy w to, co si? sta?o. Nawet je?li byli?my przygotowani (staro??, choroba), je?li byli?my obecni, gdy weterynarz uwalnia? go od cierpie? - patrz?c na martwe cia?o naszego psa, nie wierzymy, ?e to ju? koniec. Du?o gorzej, gdy ?mier? nast?pi?a nagle, np. wskutek wypadku lub gwa?townej choroby. Pocz?tkowo nie dopuszczamy do siebie informacji, ?e to si? mog?o przydarzy?, a gdy powoli zacznie to do nas dociera?, nast?puje etap drugi:

- gniew – to stadium ?alu, trudne do opanowania, zw?aszcza gdy pies ?mier? psa by?a przypadkowa; wy?adowujemy frustracji poprzez irracjonaln? z?o?? do wszystkich o wszystko. Najwi?ksze pretensje mamy do tych, których psy ?yj? i ciesz? si? dobrym zdrowiem.

Po wybuchach gniewu przychodzi kolej na trzeci etap ?alu:

- izolacja i zrozumienie – wyczerpanie atakami z?o?ci daje o sobie zna? i szukamy odosobnienia, zwykle w poczuciu wyobcowania, niezrozumienia przez otoczenie. Powoli dociera do nas, ?e cokolwiek by?my nie zrobili – nic nie zmieni tego, co si? sta?o. Nie ma sensu oczekiwa?, ?e jakim? magicznym sposobem czas si? cofnie i us?yszymy w nocy znajomy stukot pazurów po posadzce i w?szenie pod drzwiami sypialni. Psa ju? nie ma i nigdy nie wróci. Gdy w ko?cu dociera do nas prawda o definitywnym rozstaniu z pupilem, rozpoczyna si? najtrudniejszy etap:

- poczucie winy – podczas gdy gniew skierowany by? przeciw ca?emu ?wiatu, tym razem obwiniamy siebie. Zaczyna si? katowanie ,,gdybaniem’’: ,,gdybym wcze?niej zauwa?y?, ?e jest chory..., gdybym poszed? do drugiego weterynarza..., gdybym nie spu?ci? go ze smyczy przy ruchliwej drodze...’’. Prawdziwe katusze prze?ywaj? w?a?ciciele, którzy usypiali swoje psy – wszystkie wcze?niejsze w?tpliwo?ci wracaj? z podwojon? si??. I chocia? po krótszym lub d?u?szym czasie uzmys?owimy sobie, ?e zrobili?my wszystko, co by?o w naszej mocy, nie uchroni to nas przed kolejnym etapem:

- depresja – w tym stadium jeste?my ju? pogodzeni z nasz? strat? ale nie z naszym bólem. Zapada twarda decyzja ,,nigdy wi?cej ?adnego psa, drugi raz tego nie znios?’’. Ból stopniowo przycicha, by co jaki? czas odezwa? si? gwa?townie, gdy podczas wiosennych porz?dków natkniemy si? na jakie? zapomniane psie zabawki czy zapas ko?ci, przemy?lnie poutykanych w zakamarkach szaf.

Przychodzi jednak czas, gdy zaczynamy t?skni? do normalnego ?ycia. ,,Normalnego’’ – czyli do spacerów przy ka?dej pogodzie; do radosnych powita?, niezale?nie od naszego humoru; do wdzi?cznego s?uchacza, który nigdy nie sprzeciwia si? naszym os?dom a przede wszystkim do jedynego w ?wiecie, psiego spojrzenia i jego absolutnej, bezwarunkowej mi?o?ci. Znaczy to, ?e doszli?my do ostatniego ju? etapu ?a?oby:

- akceptacja – to pogodzenie si? z nieroz??czno?ci? ?ycia i ?mierci. Albo kochamy i ryzykujemy cierpienie albo nie kochamy wcale. W tym przypadku cen? za psie uczucie jest ból, jaki odczuwamy po jego stracie.

Nie ma ?adnych regu?, jak d?ugo cz?owiek cierpi i ile powinny trwa? poszczególne etapy. Jedno jest pewne: taktowne, przyjacielskie wsparcie mo?e pomóc przetrwa? najgorszy okres rozpaczy, a w?a?nie o nie jest najtrudniej. Propozycja prezentu w postaci nowego psa jest równie delikatna co swaty do wdowy podczas pogrzebu m??a.

Kto? wyrazi? si? dosadnie, ?e w naszym kraju lepiej jest straci? kochank? ni? psa – bo za kochank? to chocia? mo?na pop?aka?. Dziecko, owszem, ma prawo si? maza? – od tego jest dzieciak; stara panna równie? – bo wiadomo, dziwaczka i histeryczka. Ale ?eby doros?y ch?op jakie? brewerie wyprawia? z powodu psa? Nienormalny czy co? A niech se kupi drugiego i po krzyku.

Trzeba przyzna?, ?e na zrozumienie ze strony otoczenia ma?o kto mo?e liczy?. W Stanach Zjednoczonych, które przoduj? pod wzgl?dem ró?norodno?ci grup samopomocy, zorganizowane s? specjalne wolontariaty telefoniczne dla ludzi, którzy stracili swoich pupili. My chyba na to jeszcze d?ugo poczekamy. Na razie mo?emy liczy? na zniecierpliwione zdziwienie, ?e ,,tyle ha?asu o starego psa, gdy w kraju bieda i bezrobocie’’. Pozostaje wi?c wsparcie innych ,,psiarzy’’, z których cz??? ma ju? te do?wiadczenia za sob?. I chocia? rzadko przyznaj? si? do w?asnych uczu?, wiedz? jak dotkliwie boli taka strata.

Nie mamy wielkiego wp?ywu na to, jak d?ugie b?dzie ?ycie naszych ulubie?ców, ale tylko od nas zale?y jak bardzo b?dzie ono szcz??liwe ! ! !


Tekst autorstwa dr Ewy Walkowicz
tel. (071) 3205-787
e-mail: ewal@gen.ar.wroc.pl

Prosi?abym o przyklejenie tematu.
_________________
 
 
 
Julias 
Mysi Bywalec



Imi?: Julia
Dołączyła: 16 Mar 2006
Posty: 173
Skąd: z Poznania
Wysłany: 2006-07-27, 17:08   

Nie sadze, zeby psy rasowe zyly krocej niz kundle :|
_________________
Czerta, Hevea i Lady Lavender :)
 
 
 
Tulaa 
Mysi Bywalec



Hodowla: Tulaa-Mi
Wiek: 32
Dołączyła: 12 Lip 2006
Posty: 111
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2006-07-27, 17:25   
   Myszy: Xoxo, Deva, Ew.Sukces, Eye of the tiger, Bliski, Córka proboszcza, Maya, Bardzo ?adna, Edynburg etc.


Julias...ale to prawda:)
Np. Shar-peie jak i Dogi niemieckie....Boksery...zyj? najd?uzej 9 lat:) zdarzaj? si? pojedyncze przypadki ale....
je?li znajdziesz 13 letniego rasowca to ci gratuluj?:)
_________________
Hodowla Tulaa-Mi
www.tulami.republika.pl
Zapraszam.
 
 
 
kat
Administrator


Hodowla: Atavus
Stowarzyszenie: PMC
Pomógł: 12 razy
Wiek: 37
Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 2716
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-27, 17:25   
   Myszy: tak


Raczej je to u nich okre?lone, a u kundelka trudniej si? domy?le?.
 
 
 
Fauka 
MegaMysz
Pozytywnie zamysiona



Hodowla: Nezumi
Pomogła: 6 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 1259
Skąd: ?ód?
Wysłany: 2006-07-27, 18:17   

?e kundelki d?u?ej ?yj? to jest prawda, interesuje si? psami od daaaaaaaaawna i wiem o nich bardzo wiele.Kundle ?yja d?u?ej mi?dzy innymi dlatego ?e nie choruj? na choroby genetyczne i maj? mocniejszy organizm :)
_________________
 
 
 
Tulaa 
Mysi Bywalec



Hodowla: Tulaa-Mi
Wiek: 32
Dołączyła: 12 Lip 2006
Posty: 111
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2006-07-27, 18:46   
   Myszy: Xoxo, Deva, Ew.Sukces, Eye of the tiger, Bliski, Córka proboszcza, Maya, Bardzo ?adna, Edynburg etc.


zgadzam si? z powyzszym:)
Równie? interesowa?am si? kynologi?:)
Mam kundelka...i Shar-peik?...kundelka nie chorowa?a w ogóle...a S.P prawie non stop:((
_________________
Hodowla Tulaa-Mi
www.tulami.republika.pl
Zapraszam.
 
 
 
KasiaB. 
Gadu?a Myszaty
mysiomaniak



Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 10 Sie 2005
Posty: 386
Skąd: Gda?sk
Wysłany: 2006-07-27, 21:44   

?adnie , pi?knie, a tu nie ma ?adnej mowy o myszach...
_________________
rasowa Emancja, Ajunia,Azjunia i Europka (szczurcie) i ja
 
 
 
kat
Administrator


Hodowla: Atavus
Stowarzyszenie: PMC
Pomógł: 12 razy
Wiek: 37
Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 2716
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-27, 21:47   
   Myszy: tak


Chyba chodzi?o o same odczucia po ?mierci zwierzaka... :(
 
 
 
KasiaB. 
Gadu?a Myszaty
mysiomaniak



Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 10 Sie 2005
Posty: 386
Skąd: Gda?sk
Wysłany: 2006-07-27, 21:50   

Owszem, ale myszka ?yje krócej ni? pies, to jest inne uczucie. Wioem jak by?o ze mn?, kiedy? mia?am psa, za myszkami bardziej p?aka?am, bo to takie malutkie zwierz?tka... :cry: :cry:
_________________
rasowa Emancja, Ajunia,Azjunia i Europka (szczurcie) i ja
 
 
 
Fauka 
MegaMysz
Pozytywnie zamysiona



Hodowla: Nezumi
Pomogła: 6 razy
Wiek: 31
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 1259
Skąd: ?ód?
Wysłany: 2006-07-28, 08:03   

Ja bardziej plaka? b?d? za psem, mój pies chodzi ze mn? wsz?dzie,wsz?dzie go zabieram. Jest moim najlepszym przyjacielem, jak si? wywale to li?e mi ran? i idzie mi przy nodze.Kiedys zostawi?am go na dzia?ce i posz?am z kolezankami, przesz?am przez siatki pewnej dzia?ki potem przez pole i by?am 2 uliczki dalej, a on podkopa? si? pod nasz? dzia?k?, znalaz? przej?cie tamt? opuszczon? i za moim zapachem mnie znalaz?. Jest naprawde wiernym pieskiem i nie wiem co bez niego zrobi?.
_________________
 
 
 
Myszonka 
Great MOUSEr


Imi?: Paulina
Pomogła: 3 razy
Wiek: 30
Dołączyła: 06 Mar 2007
Posty: 1585
Skąd: Katowice
Wysłany: 2007-05-09, 18:09   

kiedy babcia mi powiedzia?a ?e musia?a u?pi? mojego kochanego pieska tak mnie szkone?o ze nie mog?am p?aka?... tak samo z myszka... :(
_________________
niczego nie b?dzie ?al!
 
 
Dominika 
Szara myszka
Myszy s? super !


Imi?: Dominika
Wiek: 30
Dołączyła: 07 Cze 2007
Posty: 4
Skąd: Wo?omin
Wysłany: 2007-06-07, 09:23   
   Myszy: Killer


Bardzo kocha?am Mikiego...
Nie mog?am w to uwierzy?... ?e on ju? nie wróci.
To by? g?upi wypadek :(
Mia?am go na r?c? i kole?anka niechc?cy mnie potr?ci?a...
____________

Kocham Ci? i b?d? Ci? kocha?... :* :*:*:*
 
 
 
Emielcia 
Przyjaciel
nie ma mnie ;)



Hodowla: MouseBrother
Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 22 Sie 2006
Posty: 2823
Skąd: Wroc?aw
Wysłany: 2007-06-07, 09:32   

Dominika, to bardzo smutne.
Musia? wyj?tkowo niefortunnie upa?? :(
_________________
REGULAMIN FORUM ; SZUKAJ NIE GRYZIE ; GOOGLE NIE GRYZ?
 
 
Paulina
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-08, 14:17   

Kupi?am sobie swoj? pierwsz? i najukocha?sz? myszk?. Po dwóch tygodniach zdech?a :m:/: Okaza?o si? ?e Tuptu? by? na co? chory. Po jakim? czasie kupi?am sobie nowego samca ?wirka, ?yje on do dzi?. Nigdy nie zapomn? Tuptusia, w ko?cu by? moj? pierwsz? myszk? :m:): .
 
 
tygrysolka 
Szara myszka
Kocham zwierz?ta!


Wiek: 29
Dołączyła: 17 Lut 2007
Posty: 9
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-11, 18:18   

Mnie i mojemu bratu rodzice na pocz?tku wrze?nia kupili myszki. Na pocz?tku by?y takie same, ale pó?niej myszka mojego brata du?o uros?a, a moja nadal by?a taka sama. My?la?am wtedy, ?e mój zwierzak jest po prostu m?odszy.
Ale po 5 miesi?cach (akurat 14 lutego!!!) moja myszka umar?a :cry:
Moja mama mówi, ?e chyba by?a chora :cry: :cry: :cry:
Biedna mysia...........buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna

AJAFO IT