Wysłany: 2017-01-28, 00:15 ?mier? myszki i jej wp?yw na innego osobnika
Jako ?e to mój pierwszy post i jednocze?nie temat na forum, serdeczne dobry wieczór wszystkim zgromadzonym.
Zaczn? od tego, ?e do niedawna by?am posiadaczk? dwóch mysz. Mój stary pupil pojawi? si? w domu w marcu 2014, odszed? w zesz?ym tygodniu. Nie by? to ?wiadomy zakup, poniewa? jako wówczas ?wie?a posiadaczka w??a, uratowa?am j? - dos?ownie - z paszczy potwora, uraczona nieodpartym urokiem ma?ego zwierz?tka. Myszor od zawsze przejawia? cechy destruktywne. Jako maluch odgryza? sobie p?atki uszu, by w okresie dojrza?o?ci wydrapywa? k?aczki, a nast?pnie rozdrapywa? staro zabli?nione rany - a wyprzedzaj?c pytania i komentarze: gryzo? ?y? w relatywnie sterylnym ?rodowisku, z m?ynkiem w klatce, ?ywiony mysimi smako?ykami i odpowiednio nawadniany. Ponadto mia? regularny dost?p do otwartych przestrzeni - pokój, mieszkanie. W skrócie, by? weso?ym, szcz??liwym zwierzakiem, bez cienia depresji czy choroby, co udowadnia? nawet ostatnimi dniami swojego ?ycia (w noc przed ?mierci? bawi?am si? z nim poza klatk?).
Mysz nr. 2 to kolejny "uchod?ca" przed nieuniknionym. Mieszkam ju? na swoim, wi?c uratowa?am go podczas jednego z pobytów w swoim rodzinnym domu. Samczyk zosta? zakupiony przez moj? mam? dla w??a na obiad, ale przez d?u?szym brakiem zainteresowania zdobycz?, trafi? z powrotem do ma?ej klateczki. Jego szczeni?ctwo wi?c znam jedynie z relacji, czyli z tego co wiem, a co zwierzak prze?y?, to chwilowe spotkanie z naszym kotem, który nadgryz? mu zaledwie koniuszek ogona plus krótkie starcie ze starszym domownikiem, który potraktowa? go jak rywala. Wi?cej grzechów nie pami?tam.
Ale do rzeczy. "Dwójka" jest bardzo nieufnym i dzikim zwierzakiem. A w?a?ciwie to by?. Nie pozwala? si? dotkn??, pog?aska?, na gwa?towniejsze ruchy potrafi? zareagowa? "gro?b?", a nawet ostrzegawczo pok?sa?. Ale wszystko si? zmieni?o w dzie? odej?cia mojej pierwszej myszy. Warto doda?, ?e oba gryzonie by?y od siebie izolowane (w dwóch klatkach i ró?nych pomieszczeniach). W ostatnich dwóch-trzech dniach przed zgonem s?siada by? bardzo niespokojny - dwukrotnie uciek?, za drugim razem biega?am za nim przez ca?y wieczór. Tu? po schwytaniu i umieszczeniu w klatce (stoj?cej w brodziku), znów zdo?a? si? uwolni?, przechodz?c pomi?dzy szczebelkami, i próbuj?c skoczy?, uderzy? ?ebkiem w powierzchni? brodzika - a przynajmniej tak mówi mój facet. Przez mniej wi?cej pó?tora dnia by? bardzo osowia?y, snu? si? z k?ta w k?t posuwisto-czo?gaj?cym krokiem, ale nawet wtedy parokrotnie próbowa? wyj?? z klatki. Popad? w jaki? dziwny stupor, by? zupe?nie oboj?tny na dotyk, bod?ce, po raz pierwszy w ?yciu wzi??am go na r?k? i pog?aska?am. Zbieg okoliczno?ci sprawi?, ?e potraktowa?am oba te zdarzenia równoznacznie, poniewa? z nocy po ?mierci wszystko wróci?o do normy, z powrotem zacz?? biega?, szale? i rado?nie skaka?.
Wydarzenie nie frapowa?oby mnie w takim stopniu, gdyby nie fakt, ?e od tamtego momentu mam w posiadaniu z powrotem gryzonia - a popadaj?c w buddyjskie wierzenia - numer jeden. Nie sprawia mu ju? problemu, ?e go wyjmuj? z klatki, g?aszcz? czy si? przekomarzam, chocia? wci?? umie si? zdenerwowa? i ugry??, co i zrobi? niespe?na tydzie? temu. Czy zaczepnie gryzie mnie, czy z?o?ci si? i trzepie ogonem na przedmiot, który ociera si? o ko?owrotek - to nieistotne Wykazuje absolutnie naturalne reakcje, jakich oczekiwa?abym od przeci?tnego gryzonia. Nie jestem nawet w stanie okre?li?, czy zachowuje si? inaczej ni? dotychczas, nie licz?c oczywi?cie tej przedziwnej metamorfozy, o której traktuje mój post.
Czy spotka? si? kto? z podobnym zachowaniem, prze?y? co? podobnego ze swoim pupilem lub zaobserwowa? nast?pstwa takich wydarze?? Pierwsze, o czym pomy?la?am, b?d?c pod wp?ywem tej dziwnej zbie?no?ci, to ?e by? mo?e powodowa?y nim fluidy emanowane przez konaj?c? "Jedynk?" - wymy?lam teraz - a w chwilach kryzysowych, w obawie o swoje zdrowie (i mimo powszechnego przekonania, ?e ma?e gryzonie nie zara?aj?), przechodzi?o mi nawet przez my?l, ?e mog? to by? symptomy zatajonej w?cieklizny, bo zarówno pierwsze, jak i drugie zwierz?tko pochodzi ze sklepu zoologicznego, a mówi?c szczerze, i bij?c si? w pier? za swoj? ignorancj?, nie wiem, jakie badania przechodz? te stworzenia i czy jakiekolwiek, zanim trafi? do klatek na pó?kach. Ale wykluczaj?c to, ani mój kot, ani nie?yj?cy ju? myszor nie by? w stanie zarazi? go wirusem, poniewa? ten pierwszy w dobrym zdrowiu ?yje do dzi?, a do wspomnianego starcia obu samczyków dosz?o z pó? roku temu. Zatem: o co chodzi? Jakie? sugestie, hipotezy? Mo?e profilaktycznie nale?a?oby odwiedzi? weterynarzy, których jak dot?d z ca?? stanowczo?ci? stara?am si? unika?, maj?c wiele przykrych do?wiadcze? (chocia?by ?mier? kota po jednym z ?le wykonanych zastrzyków), celem przebadania pod k?tem potencjalnych uszkodze? mechanicznych czaszki czy cia?a, a przy okazji ludzki oddzia? od chorób zaka?nych?
Teraz pi?knie podzi?kuj? za uwag?, a za pomoc potem, bo pono? dzi?kowa? z góry to bardzo niekulturalnie
Generalnie myszy ze sklepów mog? mie? nieprawid?owe zachowania bo nie wychowuj? si? we w?a?ciwym ?rodowisku. Je?li s? to tylko zachowania to po pewnym czasie mog? ulec zmianie_ wtedy mówimy ze mysz si? oswoi?a. Je?li natomiast u myszy w mózgu wytworzy?y si? juz nieprawid?owe struktury to takie zachowania si? juz nie zmieniaj?
[ Dodano: 2017-01-28, 08:30 ]
Ps. Myszy porozumiewaj? si? ultra d?wi?kami wi?c mo?liwe ze jedna przez pewnie czas generowa?a sygna?y typu "to jest z?e miejsce, uciekamy st?d itp" no a po jej ?mierci te sygna?y usta?y i druga zaufa? a swoim pozytywnym odczuciom
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach